To bardzo popularna kołysanka, śpiewały ją już nasze babcie. Posłuchajmy tej pięknej kotki dwa, szarobure obydwa, nic nie będą robiły, tylko ciebie kotki dwa, szarobure obydwa, jak się kotki rozigrały, to dziecinę kotki dwa, szarobure obydwa, jeden szary, drugi bury, a ten trzeci myk! do kotki dwa, szarobure obydwa, żeby tylko jeden był, To by z tobą mleczko kołysanki Aaa… kotki dwa:
Nie kłócą się , ale czasem nie chcą się w niej załatwiać. Kuweta stoi w takim mini warsztacie. Kuweta stoi w takim mini warsztacie. Trochę napaprały na posadzce, ale na szczęście wiele sie nie stało, bo nie jest zrobiona jeszcze podłoga w tym pomieszczeniu.
Na dworze obok mojego domu kłócą się dwa dorosłe koty. Śpiewają, aż słychać je na całej ulicy, a że tu cisza i do tego niedziela rano, to zainteresowałam się, bo mam kota, którego nie chciałabym później „szyć”. Podeszłam bliżej, zero reakcji, co jakiś czas zmieniały się w waleczny kłębek, oba już poranione do krwi. Nic nie zrobię, taka natura, walka o teren. W Poznaniu w doniczce po pelargoniach zasiały się dwa małe klony. Przesadziłam do doniczki i zabrałam do Soli. Są na tyle duże, że dziś wsadzę je do ziemi i będą miały szansę zasilić tutejszy zasobny drzewostan. Jedyny agrest na ogrodzie jeszcze dojrzewa, porzeczka już dojrzała, można coś z nią zrobić, zjeść na przykład. Tyle mam spraw do załatwienia – myślę sobie. Na część mam wpływ, a na część jeszcze nie lub może nawet wcale nie będę miała i w przyszłości. Wolność mojego wyboru to wolność w moim obszarze wpływu. Kocham tę wolność. Dawniej myślałam, że niewiele mogę, dziś patrzę na to ile mogę, nawet czasu brakuje by to wszystko zrobić, wszystkiego doświadczyć. Wolna myśl kłębi mi się w głowie niezależnie od tego, czy mam czas, czy go nie mam. Czy mam wpływ na coś, czy go nie mam. Taką mam naturę. Teraz dużo słyszę o skutkach pandemii, każdy zna kogoś kto ucierpiał i to mocno. Również tego doświadczam, czasem jest przykro. Siedząc tu na ogrodzie, wśród śpiewu ptaków, czy kosząc trawę, czy zmieniając rzeczywistość, też myślę czasem o buziach i głosach moich dziadków, którzy byli tu zaledwie kilka lat temu. Dom pełen był ludzi, znajomych, przyjaciół, rodziny. Co by powiedzieli na to co tu jest teraz? Bardzo mnie kochali, choć krytykowali również, nie raz i nie dwa razy. „Pojechałam na taki plac przy szkole, tam gdzie są topole. Patrzę, a za nimi na placu cała masa nagrobnych płyt. Cmentarz myślę? Dziwne, bo poukładane jedna na drugiej, a nie obok siebie. Nagle zawiał wiatr, a topole zaczęły pylić. Pyliły na złoto, a wiatr zaczął unosić złoty pyłek tak, że wyglądał jak gwiazdki na niebieskim niebie. Zobaczyłam jak zasłania płyty i wychodzą zza nich ludzie. Znajomi, rodzina, których już z nami nie ma. Rozmowy, uśmiechy, normalne sytuacje z życia. Tak się wzruszyłam na ten widok, że pomyślałam, że muszę Ci to pokazać. Nagle wiatr ustał, pyłek opadł i ludzie zniknęli. Mimo to pojechałam po Ciebie. Wróciłyśmy i na początku nie było nic, ale później wiatr znów zawiał i sytuacja się powtórzyła. Też to zobaczyłaś. To takie piękne – powiedziałaś – dziękuję, że mnie tu przywiozłaś.” Moja córka miała taki sen. Niemalże go widzę, więc się z Wami dzielę. Kocham takie dni, kiedy rano mogę poleżeć w łóżku, w ciepełku i wygodzie do momentu kiedy naturalnie przeciągnę się i dopiero wstanę. A przecież zwykle wstaję o piątej i dobrze mi z tym. Przywilej? Nagroda? Nieważne jak to nazwę. Ważne, że jest. Moment to moment. Poza tymi momentami przesuwam swoją uwagę na te sprawy, na które mam wpływ. I tak tańczę swój taniec życia. Mój taniec, mojego pięknego życia.Dwa koty są mniej rozpieszczone niż jedynak, za to bardziej prospołeczne. Mając dwa koty, łatwiej będzie dokocić się o kolejnego mruczka (nawet o teoretycznie niedokacalną jedynaczkę-zazdrośnicę). Zawsze ugrzane łóżko i kolana. Domownicy nie kłócą się o względy kota.
Tam, gdzie pojawia się chaos, a temat jest medialny, często dochodzi do różnych kontrowersyjnych praktyk. Coraz częściej opisują je małe organizacje i osoby prywatne, które pomagają zwierzętom z Ukrainy. Sprawdź, o co chodzi. Właścicielka nie wie, gdzie są zwierzęta, fundacja nie chce ich oddać Kilka dni temu post na Facebooku opublikowała Fundacja Hospicjum dla Kotów Bezdomnych. Według informacji do siedziby hospicjum dotarło kilka kotów właścicielskich, z identyfikatorami zawierającymi dane opiekunki, która została na Ukrainie. Po skontaktowaniu się z nią uzyskano informację, że kotów miało być ponad dwa razy więcej. Nikt nie wiedział, gdzie się znajdują. Krótkie dochodzenie pomogło ujawnić, że pozostałe koty pojechały – wbrew prośbie właścicielki, aby zwierząt nie rozdzielać – do innej organizacji. Ani wolontariuszka hospicjum, ani prawna opiekunka kotów, pani Irina, nie są obecnie w stanie w żaden sposób wywrzeć presji na osobach, do których trafiły pozostałe zwierzęta. Organizacja nie chce ich oddać ani zastosować się do prośby prawnej właścicielki o przekazanie zwierząt do Hospicjum, aby były razem. Sprawa jest w toku. Dezorganizacja czy zła wola? Fundacje kłócą się o zwierzęta Nie da się ukryć, że na pomoc zwierzętom z Ukrainy jest chętnych o wiele więcej osób niż na pomoc bezdomnym psom i kotom z Polski. Z uwagi na działania wojenne prowadzone na terenie Ukrainy wiele osób podchodzi do tematu emocjonalnie. Chcą pomóc i zarazem stają się hojniejsi niż dotychczas. Może to być jedna z przyczyn faktu, że kolejne małe fundacje zgłaszają problemy z odbiorem zwierząt, które miały do nich przyjechać. Stowarzyszenie Nikiszowy Dom Tymczasowy opisało podobną sytuację. Również Ekostraż po powrocie z Lwowa napisała, że nie mogła zabrać ze sobą więcej niż 8 psów i kotów, mimo że miała na nie miejsce. Wszystko dlatego, że zwierzęta były zamknięte na kłódkę, z informacją, że odbiera je inna organizacja. Ekostraż odmówiła komentarzy, informując, że ma dowody i może wskazać je w sądzie. Handel – zwierzętami, darami… Choć strumień pomocy dla zwierząt z Ukrainy na razie nie wysycha, pojawiają się już pierwsze doniesienia o podejrzanych zachowaniach. Szczególnie narażone na nie są zwierzęta rasowe albo po prostu ładne. To właśnie one zagrożone są problemem tak zwanych płatnych adopcji. Czy to problem? W końcu organizacjom trzeba środków na utrzymanie zwierząt. To prawda, jednak warto spojrzeć na kwestie etyki. Adopcja z zasady jest bezpłatna albo płatna „co łaska”. Żądanie określonej sumy za zwierzę jest po prostu sprzedażą. Tymczasem organizacje i osoby zajmujące się tym procederem nie wystawiają żadnych potwierdzeń i często nie mają prawnej możliwości prowadzenia sprzedaży. Jak widzisz, wspieranie konkretnych organizacji ma duże znaczenie. Postaraj się przekazać wsparcie lokalnym, małym fundacjom, stowarzyszeniom i domom tymczasowym, których działania możesz szybko zweryfikować.
Z całą pewnością każdy kociarz pamięta ten moment podjęcia decyzji o przyjęciu pod swój dach małej futrzanej kuleczki, która ma umilać nam czas, być do przytulania i kochania. Posiadanie kota to takie ogrzewające światełko w dobie monotonnych dni. Ale czy to wszystko? Dwa koty – czy o jeden nie za dużo? Wprawdzie kota, jeśli się już z nim mieszka (ponieważ bardziej to kot posiada człowieka, niż na odwrót), faktycznie kocha się bez granic, jednak jeśli ktoś liczył na długie wieczory pod kocem, z dobrą książką i mruczkiem śpiącym grzecznie na kolanach, z pewnością się rozczarował. Szybko przekonujemy się, że nasz pupil jest wszędzie i nigdzie zarazem. Raz rozłoży się w centralnym punkcie naszego mieszkania, żebyśmy kilka godzin później nie potrafili go zwabić żadnymi nawoływaniami- no chyba, że nasze wołanie brzmi jak dźwięk otwieranej saszetki z jakimś przysmakiem. Raz potkniemy się o niego, nie wiedząc nawet kiedy pojawił się pod naszymi nogami, a raz wejdzie nam do szafy i zakopie się pod stertą ubrań, robiąc tam przy okazji swój własny porządek. Tajemnicą nie jest, że są to bardzo specyficzne zwierzęta, ale czyż nie za to tak bardzo je uwielbiamy? Uwielbiamy do tego stopnia, że z czasem zaczynamy myśleć o następnym. Najzwyczajniej jeden to za tutaj nasuwają się następne pytania: czy to nie będzie zbyt duża odpowiedzialność? Czy nasz futrzany domownik zaakceptuje nowego przyjaciela? Czy teraz trzeba będzie rozstawiać kuwety w każdym kącie naszego mieszkania? Za i przeciw posiadaniu dwóch kotów Przede wszystkim najpierw należy rozważyć wszelkie za i przeciw, co z resztą tyczy się każdej ważnej decyzji, jaką przyjdzie nam w życiu podjąć. A ta z pewnością taka właśnie jest. Trzeba zastanowić się nad tym, czy wzięcie pod swój dach następnego kota nie skurczy naszego portfela do tego stopnia, że będziemy musieli zacząć liczyć każdą wydaną złotówkę, bo nagle stwierdzimy, że brakuje tych dwustu złotych, które wcześniej przeznaczane były na nasze przyjemności. Jeśli jednak to nie stanowi problemu, możemy pójść krok dalej. Oczywiście przygotowanym trzeba być na różne ewentualności. Wprowadzenie nowego kota może być z początku stresujące dla tego, który zdążył się już zadomowić i przyjąć całe mieszkanie jako swoje terytorium. Nie ma tutaj żadnej reguły, na której można się wesprzeć, wszystko zależy od nas i od tego w jaki sposób przedstawimy sobie kociaki. Jeśli od samego początku zaakceptują siebie nawzajem to super, jeśli jednak pojawią się zęby i pazury, to w zasadzie są dwa sposoby. Albo z początku spróbujemy odizolować od siebie w miarę możliwości oba koty i stopniowo będziemy je ze sobą oswajać, mając nad tym pełną kontrolę, albo zostawimy je samopas, pozwolimy strzelić się z łapki kilka razy, a później będziemy obserwować jak przez walkę zaczynają pojawiać się zalążki prawdziwej kociej przyjaźni. Hierarchia u kotów Dobrze jest zadbać o hierarchię wśród swoich kotów. Mruczek, który jest z nami dłużej powinien być w pewien sposób honorowany, by od początku nie pojawiał się problem walki o dominację. Dwa koty po prostu potrafią być całkowicie przychodzi pora karmienia, za każdym razem pierwszy kot najpierw dostaje posiłek. Powinniśmy również wydzielać czas spędzony na aktywności z naszymi ulubieńcami, wszak ruch to zdrowie i wystarczy kwadrans wieczornej zabawy, żeby kot się przyjemnie zmęczył i może nawet dał nam pospać przez całą tym wszystkim jednak pojawia się jeszcze jedna nurtująca rzecz, która wcześniej już była wspomniana. Mianowicie problem kolejnej kuwety. Często nie ma zwyczajnie na nią miejsca. Jeśli chcemy zachować względny porządek, lepiej jest zainwestować w zamkniętą kuwetę, choć taka właśnie zajmuje zdecydowanie więcej miejsca. Pojawia się również alternatywa by z początku spróbować z kupnem mniejszej kuwety i postawieniem jej w newralgicznym miejscu. Sami zaobserwujemy czy jest w ogóle potrzebna, czy któryś z naszych mruczków jest nią zainteresowany, czy też obydwa koty wolą korzystać z tej starej. Jak sobie z tym poradzić? Wszystko pięknie, ale czy na pewno warto? W stu procentach warto. Początki co prawda mogą być ciężkie dla naszych ulubieńców, wszak wkroczenie obcego zwierzęcia na strzeżone do tej pory terytorium to najwyższe zagrożenie. Z odrobiną naszej pracy i cierpliwości sami będziemy cieszyć się ze świadomości, że nasze koty ani przez moment nie są samotne, kiedy my jesteśmy w pracy, wychodzimy na spotkanie, bądź wpadną nam czasem jakieś inne obowiązki.
. 439 381 292 190 307 93 71 413